poniedziałek, 20 lutego 2012
Zrobiłam to!!! Zrobiłam!
Uszyłam swoją pierwszą w życiu poszewkę na poduszkę. Na jaśka właściwie. Do tej pory traktowałam moją maszynę do szycia z dystansem. Z wielkim szacunkiem, ale i dystansem. Marzyłam sobie tylko po cichutku, co też sobie kiedyś z jej pomocą uszyję. Zbierałam wykroje, zaopatrywałam się w bieżące i starsze Burdy a także książki. Jednak dopiero po zakupieniu kursu z Craftsy i obejrzeniu go, zdobyłam się na odwagę, by użyć maszyny do czegoś więcej niż obrębianie materiałów do haftu.
No i powstała poszewka. Jestem z siebie ogromnie dumna.
Lewa strona zachwyca mnie co najmniej tak samo jak prawa. Wszystkie nierówne brzegi są ukryte, więc nic się nie będzie w praniu i używaniu strzępić.
Następna część kursu przewiduje szycie spódnicy. Jestem niesamowicie podekscytowana. :) Muszę tylko poczekać na książkę S.E.W. Sew Everything Workshop, w której znajduje się wykrój. Nie wiem jak to się stało, ale nie zauważyłam jej na liście potrzebnych materiałów. Może i dobrze, bo pewnie nie kupiłabym kursu, nie uszyła poduszki i nie nakręciłabym się tak na szycie.
Teraz nic mnie nie powstrzyma. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
heh, na mnie poszewki czekają :) twoja wyszła pięknie ^^
OdpowiedzUsuńPięęęęękna! Ja się przymierzam do kupna maszyny do szycia, ale z moimi umiejętnościami - o poszewce na poduszkę mogę póki co pomarzyć... :)
OdpowiedzUsuńBrawo! Ja na razie jestem na etapie nieco krzywego zszycia komina w koralowym kolorze, ale poszewka też jest u mnie następna na liście:> Daj znać, jak poszło ze spódnicą!
OdpowiedzUsuń