Bardzo zaniedbuję ostatnio mój ogródek. Aż mi wstyd. Tłumaczyć się mogę mało oryginalnie - brakiem czasu. Kiedy już udało mi się wygospodarować jakąś wolną chwilę przeznaczałam ją raczej na bierny odpoczynek. Zmuszałam się tylko do podlewania, żeby dać im szanse dożycia lepszych czasów.
Zluzowanie, o którym wspomniałam dwa tygodnie temu nadeszło jednak w końcu. :) Hafciki powinny ruszyć z kopyta a moje roślinki doczekają się wreszcie godnego traktowania. Trzeba dosiać trawę, posadzić ostróżki, bluszcze i odratowany cudem ciemiernik.
Ostróżkowa rabatka będzie dla mnie wielką niespodzianką. Kupiłam kilka egzemplarzy w różnych kolorach. Żałuję, że nie uwieczniłam ich na zdjęciach. Odkładałam fotografowanie i wysadzanie z dnia na dzień, aż zdążyły w końcu przekwitnąć w doniczkach. Obcięłam wczoraj podsuszone już kwiatostany i ... zamarłam. Nie zaznaczyłam kolorów. Teraz każda wygląda tak samo. Będę więc sadzić w ciemno. :)
Na szczęście poziomki radzą sobie świetnie. Kwitną i owocują. Do tego smakują jak najbardziej poziomkowo. Zachęcona sukcesem, zamierzam powiększyć uprawę w przyszłym roku i obsadzić jeszcze ze dwie skrzynki.
